SEKCJA GAZETKI SZKOLNEJ
WYWIAD Z PANIĄ JOANNĄ KACZOR DYREKTOREM SZKOŁY PODSTAWOWEJ W TRZEŚNIOWIE
- Czy od zawsze wiedziała Pani, że chce zostać nauczycielem?
Niekoniecznie. Moim marzeniem było zostać lekarzem pediatrą, jednak jak widać, los chciał inaczej.
- Czy lubi Pani swoją pracę?
Bardzo lubię to, co robię, Uważam jednak, że praca nauczyciela to ciężki zawód i nie każdy posiada predyspozycje, żeby go wykonywać.
- Co Pani uważa za swój największy sukces zawodowy?
Chyba to, że gdy spotykam się po latach ze swoimi byłymi uczniami, miło wspominają prowadzone przeze mnie lekcje i deklarują, że chętnie cofnęliby czas, żeby znowu wrócić się do szkolnych ławek.
- Czy praca z młodzieżą to przyjemność?
Tak, to wielka przyjemność, ale jednocześnie ogromna odpowiedzialność za przyszłość młodego człowieka. Przecież dobra edukacja otwiera drzwi do lepszego życia.
- Czy uczniowie na Pani lekcjach są grzeczni?
Nigdy nie miałam problemów z utrzymaniem dyscypliny na moich lekcjach. Uczniowie doskonale znają granice, których nie mogą przekroczyć. Kluczem do wypracowania zasad zachowania uczniów podczas prowadzonych przeze mnie lekcji była konsekwencja. Dało to wymierny efekt i myślę, że korzyść zarówno dla mnie jak i dla uczniów.
- Z jakiego przedmiotu była Pani najsłabsza?
Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Starałam się być dobra z każdego przedmiotu i uzyskiwać jak najlepsze stopnie. Jednak najwięcej czasu zajmowała mi nauka języka niemieckiego w liceum.
- Czy przypomina sobie Pani śmieszną sytuację w szkole jako uczennica i teraz jako nauczyciel?
Było wiele takich sytuacji. Najlepiej pamiętam historię kolegów z podstawówki, którzy założyli się o to, który dłużej przytrzyma język na zamarzniętej klamce. Nie muszę mówić, czym ten zakład się skończył. Trzeba było prawie odcinać język kolegi Andrzeja albo rozmontować klamkę. Wtedy nie było to śmieszne, ale po latach na ostatnim spotkaniu klasowym wspominaliśmy tę historię z rozbawieniem. Jeśli chodzi o śmieszną sytuację, która przydarzyła mi się będąc nauczycielem, to przypominam sobie lekcję przyrody i Marcinka, który upuścił pieniążek do jogurtu. Kiedy odwróciłam się od tablicy, mim oczom ukazał się widok chłopca z ręką w jogurcie, który usilnie poszukiwał utraconej monety.
- Jakie cechy charakteru ceni Pani w uczniach?
Myślę, że najbardziej pracowitość i systematyczność.
- Jakim uczniem była Pani?
Najtrudniej oceniać samego siebie, jednak patrząc ma moje świadectwa, to byłam bardzo dobrą uczennicą.
- Czy nauczyciele wiedzą, jak uczniowie ściągają, czy tylko im się wydaje, że nie widzą?
Moim zdaniem ściąganie w szkole było i jest, ale nie ma się też co łudzić – nauczyciele widzą więcej, niż się uczniom wydaje. Niektórzy przymykają oko, inni z kolei tępią spisywanie pod ławką podczas sprawdzianów. W mojej ocenie samo pisanie ściąg ma plusy, ponieważ jest formą utrwalenia wiedzy. Ale już nastawienie uczniów, że na sprawdzianie będą tyko ściągać, może po prostu przeszkadzać. Poza tym uczniowie powinni pamiętać o tym, że nauczyciele bardzo łatwo wychwytują tych, którzy ściągają. Zdradza Was po prostu zachowanie.
- Czy w szkole była Pani prymuską?
No cóż, nieskromnie odpowiem, że tak. Nawet na ostatnim roku studiów zostałam laureatem ogólnopolskiego konkursu „Primus Inter Pares”. Było to dla mnie bardzo szczególnie wyróżnienie i nagroda za bardzo dobre wyniki w nauce. Zdobywanie wiedzy zawsze było i jest dla mnie przyjemnością. Szkoda tylko, że obecnie brakuje mi czasu. Obiecałam sobie nawet, że kiedy będę na emeryturze to zapiszę się na Uniwersytet Trzeciego Wieku.
- Jaka była Pani pierwsza praca i ile miała Pani wtedy lat?
Moja pierwsza praca to praca nauczyciela biologii i chemii w Zespole Szkół we Wzdowie i jednocześnie w Zespole Szkół w Trześniowie. Podjęłam ją zaraz po ukończeniu studiów. Miałam wtedy 24 lata.
- Z którą klasą do tej pory pracowało się Pani najlepiej?
Każda klasa jest inna i specyficzna. Do każdej trzeba podejść indywidualnie. Najlepiej pracuje mi się w klasach, gdzie uczniowie są ciekawi nowej wiedzy i chętni do pracy. Do tego grzeczni i zdyscyplinowani.
- Co lubi Pani robić w wolnym czasie?
Niestety mam go bardzo mało. Wynika to z tego, że obowiązków zawodowych jest tak dużo, że często wykonuję je także w domu. Staram się jednak wygospodarować wolny czas na aktywność fizyczną oraz spotkania z rodziną i przyjaciółmi.
- Ma Pani jakieś hobby?
Uwielbiam zajmować się ogrodem.
- Jak wygląda Pani dzień powszedni?
No cóż, myślę, że nie odbiega bardzo schematem od typowego dnia polskiej rodziny. Wstaję o 6:15, myję się i przygotowuję śniadanie, następnie budzę dzieci, ubieramy się i odwożę je do szkoły. Do pracy przyjeżdżam ok. 7:30. Kolejne godziny upływają mi na prowadzeniu lekcji, pracy w kancelarii, spotkaniach z rodzicami, rozwiązywaniu problemów uczniów i nauczycieli, organizowaniu konferencji, pisaniu dokumentów szkolnych itd., itd. Każdy dzień w szkole jest inny, tu nie można się nudzić. Około godziny 15:00 wychodzę z pracy, robię szybkie zakupy i wracam do domu, gdzie wspólnie z rodziną jemy obiad i rozmawiamy o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. Następnie pomagam dzieciom w nauce, w międzyczasie przygotowując posiłek na kolejny dzień. Czasami uda mi się obejrzeć telewizję i zobaczyć, co wydarzyło się w kraju i na świecie, Około godziny 19:00 siadam w swoim gabinecie, sprawdzam klasówki lub przygotowuję dokumentację szkolną. Po kolacji wieczorna toaleta, chwila relaksu z rodziną i około godziny 23:00 idę spać.
- Czy mogłaby Pani opowiedzieć jakiś dowcip chemiczny?
Nie mam głowy do dowcipów, ale jeden udało mi się zapamiętać:
Dlaczego chemik zabiera fenoloftaleinę na imprezę?
-Bo szuka dziewczyny z zasadami.
- Czego życzy pani wszystkim uczniom?
Życzę Wam Drodzy Uczniowie radości z sukcesów szkolnych, pogłębiania zainteresowań, akceptacji kolegów oraz podejmowania samych trafnych decyzji życiowych. Niech nasza szkoła będzie miejscem odkrywania Waszych zainteresowań i rozwijania pasji. Bądźcie ambitni w zdobywaniu wiedzy, odpowiedzialni w dokonywaniu wyborów oraz niestrudzeni w urzeczywistnianiu marzeń.